niedziela, 31 stycznia 2021

Tytułem wstępu kilka tematów część II

 


Jarosław Herberg

    Kontynuując nasze przemyślenia na temat początku rozwoju osobistego i skąd się to w Nas bierze, ta chęć zmiany?  Uważam że musimy poruszyć tu temat motywacji i działania - tak wiem, jest tego mnóstwo w internecie ; schematy, wykresy, lub np. "koło Deminga" itp. ale dobrze jest jak każdy z nas opisze swoje metody "walki" z tym pospolitym zagadnieniem jak motywacja i skąd ją brać? Na bazie moich życiowych doświadczeń , których uważam jest nie mało , mogę śmiało stwierdzić że bierze się to naszej wewnętrznej chęci zmieniania świata i pomaganiu innym pokazaniu że świat jest inny, ale dopiero po jakimś czasie człowiek uświadamia sobie że to nie takie proste, że nie każdy chce zmiany i że "zostajemy sami" z naszymi chęciami. No cóż uważam że każdy z nas musi przejść tę drogę. Jak mawiał jeden z moich "mentorów" ( a jest ich wielu i cały czas się oni zmieniają , bo zmieniam się ja i moja świadomość) "Życie jest jak Sinusoida - raz jest lepiej a raz gorzej , raz jesteśmy na "szczycie" jaz na dole , ale ważne żeby ta sinusoida poruszała się linią pochyłą do góry". Oczywiście człowiek na początku nie rozumie wszystkich rzeczy, ale z czasem i ja zacząłem rozumieć co to znaczy :) Uważam że tak jesteśmy "zaprogramowani" , że musimy przejść drogę. A droga ta jest inna dla każdego człowieka. OK kontynuując moje przemyślenia nt motywacji i działania bardzo dużo dały mi moje zainteresowania wytwarzaniem różnych rzeczy> te zainteresowani pojawiły się u mnie już we wczesnym dzieciństwie ale teraz dopiero łącze fakty i już wiem czemu studiowałem Mechanikę i Budowę Maszyn ze specjalnością - Projektant Maszyn :)  a potem Zarządzanie i Inżynieria Produkcji ze specjalnością Inżynieria Jakości. Teraz też wiem że studia to nie wszystko, pomagają Nam w odkrywaniu nowej wiedzy, uczą nas ciekawych rzeczy , ale to my sami musimy w sobie obudzić wewnętrzną potrzebą doskonalenia samego siebie. Chciałem tu pokrótce nawiązać do moich kierunków studiów nie po to aby się chwalić ale pokazać że pokazały mi one metody rozwoju siebie, swojego biznesu. Każdego dnia gdy czytam książkę, oglądam jakiś materiał motywacyjne na YT to wychwytuję tam metody o których dowiedziałem się na studiach. I jestem szczęśliwy, że mam narzędzia do ciągłego doskonalenia swoich umiejętności, które wykorzystuję  w codziennym życiu. W późniejszej części naszych przemyśleń rozwinę wątki nt. tych metod i pokażę które i w jakim obszarze u mnie zadziałały. 

A teraz powiedz mi Ty o twoich metodach motywacji, jak się motywujesz, czy korzystasz z jakichś narzędzi rozwoju siebie i swojego biznesu ? Jestem bardzo ciekaw twoich przemyśleń na temat i jak to się zmieniło u Ciebie na przestrzeni lat ? I jak byś sie odniósł do stwierdzenia które wyczytałem w książce "Obudź w Sobie olbrzyma " - Tonny Robins - CDSI - Ciągłe Doskonalenie Siebie i Innych. Jak ty to interpretujesz ? 

Edwin Plenzler

 Motywacja....  szeroki temat, niezmiernie obszerny. Książki, filmy, audiobook, rozmowy, szkolenia. wszystko to przerabiałem. Przerabiałem to może złe określenie. Pracowałem z tym i nadal pracuje. Myślę, że tak już pozostanie. Ciągle będę odkrywał kolejne pozycje, pojawi się szkolenie na które będę chciał jechać. Porozmawiam z kimś wartościowym, a rozmowa da WARTOŚĆ. Czasami jedno zdanie zasłyszane lub przeczytane może mieć ogromny wpływ na nas. Pod warunkiem, że szukamy, prowokujemy mentalnie życie do zmian na lepsze. 

 Jednak jeśli spojrzę na temat inaczej, empirycznie widzę jak motywacja działała u mnie na przestrzeni lat. Okres dzieciństwa i okresu dojrzewania pozostawię. W tej chwili nie ma potrzeby sięgać tak daleko. Pamiętam okres studiów jako pierwszy i wyraźny. Jako chłopakowi z rodziny robotniczej gdzie pracował tylko mój ojciec, mama była chora nie było łatwo. Jakimś cudem dostałem pracę w Kompanii Piwowarskiej w Poznaniu, a należy wspomnieć, że były to lata 90 i o pracą nie  było łatwo. Kiedy zacząłem zarabiać poczułem ulgę, że będę miała na czesne, książki itd. Tak mijały lata. 

    Praca na 3 zmiany na produkcji w weekendy zajęcia na uczelni. Nie raz po nocnej zmianie chwila drzemki na zajęcia, chwila drzemki i znów na nockę. Jednak pamiętam, że moją motywacją było przekonanie dość wtedy dla mnie oczywiste. Wykształcenie da mi lepsze życie. Lepsze nie od czyjegoś. Po prostu lepsze od tego na które mogłem się skazać. Ojciec ciężko pracował. Wystarczało na to co powinno. Jednak mnie w środku gdzieś cały czas "nosiło".

 Teraz wiem i jest to oczywiste, że wykształcenie nie musi prowadzić do zasobności. Teraz wiem, że na jakość życia mentalnie i finansowo wpływają inne czynniki. Pewnie w jakimś momencie rozmów do tego wrócimy. Podkreślam, wtedy zaprogramowałem sobie jako źródło motywacji przeświadczenie, że cały mój wysiłek doprowadzi mnie do lepszego życia. 

    W międzyczasie dostałem w browarze dodatkowe zajęcie. Prowadziłem szkolenia, które były elementem systemu World Class Manufacturing, czyli Produkcji na Światowym Poziomie. System był wdrażany wtedy w Poznaniu i Tychach. Kochałem prowadzić szkolenia. Czułem powiew swego rodzaju wolności. Świat Browarnictwa pochłonął mnie bezgranicznie. Licencjat i magisterium pisałem właśnie z tego systemu jak również z Public Relations. Mój umysł szalał, pełna motywacja i zaangażowanie. W pewnym momencie Kompania kupiła browar w Białymstoku miałem być oddelegowany tam do pomocy we wdrażaniu systemu, który okazał się być trafiony. Wskaźniki w firmie rosły gdzie miały, malały tam gdzie powinny. Niestety awansu nie dostałem choć byłem uważany za jednego z najlepszych trenerów/szkoleniowców we firmie. Długa i zawiła historia. Efekt był taki, że po latach odszedłem i po chyba kilkunastu dniach byłem w Anglii. 

    Trochę szalony pomysł, kilka funtów w kieszeni, obroniony dyplom zupełnie w Anglii do niczego nie potrzebny. Jednak ogromna siła do "walki" o to lepsze jutro. Znajomi się dziwili dlaczego wyjeżdżam przecież mam pracę. Mam a w zasadzie miałem. Co z tego? Przecież nie prowadziłem życia jakie chciałem. Więc po co się męczyć. Pierwsze prace fizyczne. Pierwsze umowy na stałe. Pierwsze samodzielne, wynajęte mieszkanie z ówczesną partnerką a później żoną. Znów to poczucie, że życie to miejsce lub czas, które należy do mnie. Nie pamiętam dokładnie, pierwszy biznes w UK był po 2 latach, portal internetowy dla Polaków z okolicy i drukowany periodyk reklamowo informacyjny. Niestety upadł. Kiedyś wrócę do tego tematu ponieważ ciekawe wnioski i nauka wypłynęła z tego okresu w kontekście zarzadzania projektem. 

    Drugi już była głęboka woda. Uznałem, a wtedy bardziej czułem, choć nie umiałem tego nazwać, że dotykam szklanego sufitu i tym co mam i co robię nie osiągnę więcej a głód życia trzyma mnie do dnia dzisiejszego. Znów motywacją było nie zgadzanie się na stan obowiązujący i chęć zdobycia więcej. Moja ówczesna żona była w ciąży więc życie nabierało jeszcze bardziej odpowiedzialnego charakteru, przynajmniej z pozoru. Duży kredyt, wspólnik i tak powstał pierwszy Vitamin-shop firmy Trec Nutrition po za Londynem, a ja musiałem stać się szybko ekspertem od supli, treningu i diety. Co prawda amatorsko dźwigałem ciężary. Jednak sylwetka i ówczesna wiedza nie była rekomendacja tego co zacząłem robić. Byłem duży hahaha to już coś ;)

    No i stało się nadszedł kryzys 2008 roku i nagle ludzie nie robili już takich zakupów jak wcześniej a towary nie pierwszej potrzeby nie były aż tak potrzebne....   Noworodek, żona po porodzie, który przerodził się w horror a Dominikę pozbawił możliwości bycia matką. Mam nadzieję, że nie bedzię miała mi za złe, że o tym wspominam. Wspólnik, z którym nie mogłem się dogadać, kredyt w banku, nagła śmierć matki i ten cholerny brak klientów.
Wiesz Jarek skąd wtedy wziąłem motywację?

Jarosław Herberg

    Zdziwiłeś mnie swą otwartością, trochę się znamy ale nie znałem Twej historii z tej strony.  Moja historia wygląda trochę inaczej ale myślę że nie będę się tu rozpisywał ze szczegółami bo nie to jest naszym celem tej książki. Po krótce opiszę jak to wyglądało u mnie. Podobnie jak ty kiedy byłem młody i na I roku studiów chciałem wyjechać za granicę, tam zarabiać "duże" pieniądze (to było jak porywanie się z motyką na słońce, ale teraz to wiem), poznać inny świat , wiesz wtedy to było modne - 
lata 2000 - 2008 , zaraz przed wielkim kryzysem, ostatecznie wyjechałem na wakacje do Irlandii do Dublina, gdzie po tygodniu poszukiwań, roznoszenia CV po firmach znalazłem pracę jako osoba która myła i sprzątała auta w jednym z miejscowych salonów sprzedaży używanych aut. Przygoda ta nie trwała długo bo tylko 1 miesiąc po czym wróciłem z moją dziewczyną , a obecnie żoną do kraju po szkole jaką nam dało życie.  

    Po tych przeżyciach miałem dość wyjazdów na długi czas. Studia dokończyłem bez większych problemów, potem przyszła pierwsza praca, i kolejna, i kolejna i....... Aż zatrzymałem się na dłużej bo aż 4 lata jako konstruktor kominków w jednej z większych firm nieopodal mojego miejsca zamieszkania. To wtedy zacząłem się zastanawiać dlaczego do tej pory coś mi nie wychodziło , przecież ja chciałem tak wiele zdziałać , zmieniać , ulepszać, ale czułem że mi nie idzie , że coś robię źle , ale nie wiedziałem jeszcze co ? Wtedy urodził mi się syn - miałem wtedy 25 lat - wiesz, byłem młody, z chęcią do "walki" aby się wykazać, zacząłem budowę domu w mieście gdzie się wychowałem, wiec potrzebowałem pieniędzy i motywacji aby temu sprostać. Dodatkowe pieniądze pomagała mi zarobić fotografia ślubna którą zacząłem wykonywać na studiach ( to była moja pasja). I kiedy się już wprowadziłem po kilku latach od początku budowy to "usiadłem" - dosłownie, straciłem energię, chęci do dalszego działania, wypaliłem się. Trwało to rok, gdzie dosłownie przez ten czas nie przykręciłem ani jednej śrubki w moim domu. Po tym roku urodziło mi się drugie dziecko - córka, i wtedy zacząłem znowu szukać motywacji do działania i aby to wszystko utrzymać. Bardzo dużo pomogli nam rodzice, częściowo finansowo ale przede wszystkim w pomocy w opiekowaniu się dziećmi. Następnie przyszedł czas na zmianę pracy, lepiej płatnej, wytrzymałem tam rok i ..... znowu "strzał". Zwolnili mnie. Do tej pory nie dowiedziałem się za co ( mogę jedynie przypuszczać za co , ale to dzisiaj nie ma znaczenia ), to była kolejna lekcja dla mnie do przepracowania. Załamałem się. Miałem depresję przez pół roku.

     Pomogła mi z niej wyjść moja cudowna żona, która jest ze mną i przy mnie do dnia dzisiejszego. Po tym trudnym dla mnie okresie postanowiłem, że zacznę współpracę z moim tatą a mianowicie w jego firmie transportowej którą prowadzi od 20 lat  jako spedytor w której jestem do dziś. Idzie nam dobrze , co roku mamy lepsze wyniki , kupujemy nowe samochody aby rozwijać swoją firmę. Dało mi to potężnego kopa motywacyjnego. A to jest inna dziedzina niż w tej w której się wyuczyłem. Nieustannie się rozwijam, każdego dnia doświadczam czegoś nowego, można by rzecz , że uczę się "życia". Teraz to wiem, żę nie ważne co robimy w życiu, ale jak do tego podchodzimy, z jakim zaangażowaniem i z jaką intencją ? Wyjaśnię to w dalszej części książki/bloga. Na koniec oczywiście nie byłbym sobą jak bym nie zadał tobie pytania ;/ Skąd Edwin wziąłeś wtedy motywację do dalszego działania? i jak się podniosłeś z porażki jaką dało ci życie ?

Edwin Plenzler

    Nie znalazłem motywacji... długo, bardzo długo nie znalazłem. Teraz wiem, że był to okres wegetacji mentalnej w "najczystszej" formie. Bardzo się cieszyłem, że żona przeżyła. To było traumatyczne wydarzenie.... Przeszliśmy przez to, syn zdrowy. Pojawił się drugi sklep i studio tattoo. Z zewnątrz mogło wyglądać, że jest dobrze. Oczywiście były momenty... Zmierzam jednak do tego, że teraz po latach wiem, że nie wszystkie, a może żadne takie sytuacje nie powinny być rozwiązywane bez specjalistów. Polecam takie rozwiązania, czasami trzeba udać się po pomoc gdzieś na zewnątrz nas Kiedy czujemy, że coś nie jest jak być powinno w nas samych, czujemy się "nieswojo". 

    Kiedy traumatyczne przeżycia powodują, że nasze życie nie płynie tak jak byśmy chcieli. Pod warunkiem, że w ogóle wiemy czego chcemy. Trzeba sięgnąć pomocy.  Tak po prostu uważam.

    Pomijając fakt, że nie bardzo wiedziałem wtedy czego chcę, a jeśli wiedziałem to i tak było to za słabe. Najzwyczajniej w świecie DRYFOWAŁEM, zszedłem na drogę, którą nie ma powody by się chwalić. Koniec końców trafiłem w ręce specjalistów i trzecia terapeutka pomogła wyjść mi na prostą. Niestety straciłem czas i gdybym wcześniej zdecydował się na rozmowę z kimś wykwalifikowanym, tak to nazwę, to wcześniej zacząłbym prostować życie. Nie ma czego żałować. Niemniej jednak przypominam sobie ten czas i tę niesamowitą przygodę z własnymi emocjami, kiedy z tygodnia na tydzień odzyskiwałem moc i energię. Poczucie sensu. chyba ono było wtedy najbardziej potrzebne. Dziś wiem, że jednak bardzo ważne jest aby kontrolować swoje myśli. Od tego należy zacząć....


    Bez kontroli własnych myśli, bez współpracy z podświadomością Twoje życie może iść w nie właściwym kierunku. Jakie narzędzia i sytuacje są ważne i potrzebne a jakie nie? Odkąd zdałem sobie z tego sprawę wiele moich spraw ruszyło do przodu. Ciekawe sytuacje, interesujący ludzie i poczucie podążania właściwą drogą. Od dawna staram się już za bardzo nie patrzeć w tył tam gdzie nie powinienem. Pewne rozdziały są pozamykane i to jest genialne. 

    Co nie oznacza, że praca z własnymi myślami, podświadomością jest celem samym w sobie, że jest jedynie słuszną drogą. Nie, jest składnikiem. Ważnym elementem samorozwoju. Przynajmniej u mnie i wielu, ale nie wszystkich. Każdy jest inny, każdy inaczej wchodzi na swój szczyt. Niemniej jednak PORZĄDEK W ŻYCIU NALEŻY ZACZĄĆ OD POSPRZĄTANIA W GŁOWIE.

    Nie wiem czy o tym wspominałem czy nie, niemniej jednak wiele lat temu w Polsce uległem pokusie szybkich pieniędzy były piramidy finansowe i inne niebezpieczne przedsięwzięcia. Wtedy nie wiedziałem, że tym są. Potem "ratując się" MLM'y, które kompletnie nie są dla mnie....   Właśnie a zdaje się, ze Ty też uczestniczyłeś w tych obietnicach wzbogacenia się?

  Jarosław Herberg

    Doskonale Cię rozumiem o czym do mnie piszesz , szukanie motywacji, "dryfowanie" ,wyzwanie w życiu codziennym, "problemy" w firmie,  prawie wszystko przez to przechodziłem lecz może nie w takim stopniu jak ty ;) ale doskonale wiem o czym mówisz. Lecz z z mojego doświadczenia nie mogę się zgodzić z tobą w jednej kwestii, piszesz ".... Niestety straciłem czas i gdybym wcześniej zdecydował się na rozmowę z kimś wykwalifikowanym..." moim zdanie na bazie moich przeżyć posłużę się tutaj pewną sentencją mojego dobrego przyjaciela - "Wszystko jest po coś" i jeszcze bardziej zrozumiałem to przesłanie kiedy byłem na warsztatach z "Męskości" wiosną 2020 w naszych przepięknych górach Sudetach w miejscowości Przesieka , gdzie przeszedłem jedną z moim męskich inicjacji. A przy okazji jest tam ośrodek Wima Hoffa - Ice Man'a - który posiada kilkanaście rekordów Guinessa związanych z przebywaniem na mrozie.  Każde zdarzenie w naszym życiu po coś jest , jest ono jak sprawdzian z "życia", które każdego dnia mówi "sprawdzam"( jak w pokerze). Z kolei zgodzę się z tobą, że jeżeli jesteś choć nieco bardziej świadomy to zaczynasz dostrzegać korzyści z tego a mianowicie moim zdaniem korzystanie z usług- porad kogoś kto ma doświadczenie nie jest niczym złym, wstydliwym, nieraz dochodzimy do takich momentów w naszym życiu, że nie wiemy w którą stronę iść i czego chcemy od życia, sam byłem na takim rozdrożu, pomogły mi wtedy książki, rozmowy ze znajomymi przedsiębiorcami i filmy motywacyjne na YT i konsultacje z psychologami. Teraz wiem że tego potrzebowałem by odnaleźć swoją drogę, zajęło mi to 6 lat od momentu kiedy zacząłem się interesować tematem rozwoju osobistego :). 


    Przechodząc do kolejnego twojego pytania nt. MLM'ów i moich początków z tymi "biznesami" , to tak też mnie zauroczyły chęcią szybkiego wzbogacenia się. I z tego co pamiętam to tam się poznaliśmy na jednym ze spotkań , ja robiłem zdjęcia reportażowe a ty stałeś w wejściu głównym do sali i się przyglądałeś, wtedy podszedłem do Ciebie i coś zagadałem :D, pamiętam to doskonale, tak zaczęła się nasz znajomość, a potem się okazało że mamy jakieś pokrewieństwo. Fajne to były czasy, dałem się wciągnąć w pseudo obietnice bardziej wyrafinowanych sprzedawców marzeń, heh.. piękne czasy, i wspominam je bardzo pozytywnie bo dzięki temu poznałem wielu wartościowych ludzi, którzy dużo mnie nauczyli. Wtedy też zacząłem bardziej interesować się swoimi finansami i finansami swojej firmy, zagłębiłem się bardziej w świat ekonomii. Straciłem wtedy kilkadziesiąt tys. złoty ale teraz to wiem że to była lekcja - tak, droga to była lekcja życiowa. 


    Na zakończenie chciałbym abyś wytłumaczył mi jedną rzeczy, mianowicie wspomniałeś o kontroli swoich myśli i współpracy ze swoją podświadomością, co masz tutaj na myśli? 

Edwin Plenzler

    Praca z Podświadomością jest ważna i początkowo dość trudna. Odnoszę wrażenie, że jest kilka etapów zrozumienia tematu. Początkowo, kiedy zajmujemy się tematem Podświadomości i Afirmacji wydaje się to dość oczywiste, proste żeby nie powiedzieć infantylne. Wyobrażamy sobie siebie w miejscu i sytuacjach jakie chcemy, "odpływamy" do kwot jakie chcemy osiągnąć, kierunków biznesów jakie chcemy rozwijać, relacji jakie chcemy budować. Jednak z czasem okazuje się, że "nie działa". Jedni odrzucają temat inni analizują. Zakładam, że różnie to u ludzi bywa. Natomiast pracując z podświadomością uznałem, że wszystko musi oprzeć się na głębokiej wierze w Moc uniwersum, we własna moc... W to, że jesteśmy istotami Boskimi (nie wnikam tu w doktryny) i korzystamy z Boskiej energii.  Po prostu jest jakaś energia, która trzyma to wszystko w jedną całość. Bez znaczenia o nazewnictwo.

    Początkowo studiując dr Joseph Murphy miałem trochę mieszane uczucia. Później pochyliłem się bardziej nad tym co pisze w swoich książkach i dogłębniej analizowałem, starałem się poczuć te wszystkie opisane przez niego historie. Z jednej strony nieprawdopodobne, z drugiej realne. Wniosek jest dla mnie prosty. Oprócz tego, że musisz poczuć w sobie Boskość to należy swoje afirmacje, które niejako są programowaniem podświadomości, głęboko poczuć. Tak mocno, że przechodzą dreszcze. Afirmacje muszą być szczere, konkretne, "realne".

    Muszę powiedzieć, że w moim przypadku wiele spraw się wyjaśniło, naprawiło, ruszyło do przodu. Rzecz jasna wszystko musi być poparte działaniem. 

    Ważna jest lingwistyka, sposób przekazywania informacji, tego co dopuszczamy do naszego mózgu, a tacy w konsekwencji będziemy. Nie oczekujmy, że wgrywając w mózg złe informacje (nie mówię tu o bierności na ludzka krzywdę i tragedie) lub wyrażając się w sposób tylko negatywny nasze życie rozkwitnie. Nie sądzę. 
    Ostatnio gdzieś widziałem zdanie mniej więcej brzmiało "ludzie wstydzą się swoich ciał, a nie wstydzą się swoich umysłów". Myślę, że tego komentować nie trzeba.
    Zatem kluczem do pracy z podświadomością, żeby była zaprogramowana tak aby kierowała nas w sytuacje, miejsca, okoliczności które pomogą nam w osiągnięciu tego co chcemy zdaje się być czystość myśli oraz możliwie wysoka czystość języka. Sam przeklinam hahaha. Mam tu jednak na myśli szerszy obraz.

    Tym akcentem kończymy z Jarkiem wstęp gdzie poruszyliśmy kilka tematów, nie wszystkie. W następnych słowach będziemy przedstawiać nasze umiejętności oraz doświadczenie w sprzedaży. Choć początkowo myśleliśmy o przedstawieniu naszej historii związanej ze scamem, piramidami i innymi "wynalazkami" które tak mocno dały po kieszeni. Ten temat zostawiamy na potem...

 Nawet kiedy padają słowa krytyki, nadal robisz swoje i idziesz po swoje...

___________________________________________

Edwin Plenzler. Możliwości Kanga Exchange oraz Inwestycja w przemysł konopny w Polsce

  WITAJ Poniższe słowa nie są poradą inwestycyjną. Pragnę tylko Tobie pokazać niewielki wycinek nowoczesnego Świata i zasygnalizować gdzie...