niedziela, 16 maja 2021

Część III Edwin Plenzler & Jarosław Herberg kilka zdań o Lyoness, ravshare czyli szybko i dużo ;)



Edwin Plenzler

    Nasze doświadczenie w sprzedaży jest duże. Prowadzisz firmę produkcyjno-usługową,  nadal pomagasz ojcu w jego firmie plus jesteś aktywnym fotografem komercyjnym. Nazbierało się kompetencji. Sam mam duże doświadczenie w sprzedaży towarów i usług. Jednak zanim porozmawiamy o sprzedaży usług, towarów czy wizerunku. Ponieważ chcę z czasem zagłębić się mocniej w nasze doświadczenia i wnioski jakie mamy dzięki prowadzeniu działalności.  Zacznijmy nie od początku, a od środka...  Jak nam sprzedawano wizję, marzenia, wielokrotnie fikcję.

    Dla mnie historia tego aspektu zaczyna się po "powrocie" do Polski. Niestety bez planu kilka lat temu wylądowałem w Polsce po 10 latach emigracji w UK. Dlaczego wróciłem, na jakich warunkach? Na pewno będę chciał o tym mówić, jeśli będziemy mówić o radzeniu sobie ze zmianami, bo to dobry przykład. Na chwilę obecną nie jest to ważne.

    Powrót niejako z innego Świata bez większych zasobów i co naówczas najgorsze bez pomysłu na siebie, zacząłem układać sobie życie w Polsce. Po 10 latach nie był to ten sam kraj. Zmiany były widoczne na każdym kroku. Trochę inni ludzie, piękniejsze miasta. Ludzie zdawali się być bardziej pewni siebie. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień w ciągu kilku miesięcy oswoiłem się z naszą Ojczyzną. Pełen optymizmu, entuzjazmu ale też strachu i niepewności ruszyłem dziarsko naprzód. Bywa tak w życiu, że jak i pozytywne tak i negatywne emocje, a jeśli nie negatywne to na pewno niepokojące przeplatają się z godziny na godzinę, z dnia na dzień. No ale... Życie.

    Pierwszy był Lyoness. Społeczność zakupowa, cashback, budowanie struktur, prowizje, sielanka i bułka z masłem ;) Spotkanie z marketerem, rozmowa.... Niewiele z tego rozumiałem ale uznałem, że decyduje się na działanie bo osoba była mi rekomendowana. Moje pytanie było proste. Ile? Marketer podniósł oczy ze zdziwienia znad swojej "serwetkowej prezentacji", w duszy zagrało. Pomyślałem OK. Chce złotą kartę, będę kupował u Partnerów Handlowych dostawał zwroty, a że pomysł genialny to zaproszę ludzi i będę miał z nich prowizję. Czyste, szlachetne zagranie. Już liczyłem zyski hahahaha. Okazało się, że można jako Partnera Handlowego podłączyć biznes mojej partnerki. Nic prostszego!!!!  Jeśli dobrze pamiętam kosztowało to 10 tys PLN. A co!!!! Stać mnie. Filozofia polegała na tym, że klienci u Partnera dostawali zwroty i od nas karty, na które mogli dokonywać zakupów u innych Partnerów Handlowych. Z zakupów u innych partnerów również i ja dostawałem prowizje. MODEL IDEALNY!!!! Jak się z czasem okazało teoretycznie.  Jako PH musiałem płacić faktury za to co Lyoness dawał moim klientom, a klienci jakoś u innych PH zakupów nie robili. Pomimo spotkań, małych szkoleń i prezentacji. Gdzie szkoliłem się sam i "prowokowałem" moją strukturę do zakupów poprzez Lyoness, nie zadziałało. Dużym utrudnieniem wtedy było dokonywanie zakupów poprzez specjalne bony, a je trzeba było zamawiać w biurze w Katowicach lub w najlepszym wypadku podjechać do innego Partnera Handlowego w Lesznie, gdzie wtedy mieszkałem i kupić. 

    Odbyłem niezliczoną ilość spotkań przekonując ludzi, że to ma sens. Potencjalnych PH, że to ma sens. Eventy, spotkania, fajerwerki. Pieniędzy nie było, nie zarabiałem. Teraz wiem dlaczego. Nie jest to wina samego Lyoness. Ktoś ma ochotę? Proszę bardzo. Mój błąd polegał na tym, że nie do końca przeanalizowałem systemu, nie policzyłem, nie przeliczyłem.  No tu jeszcze mogę odpuścić. Podjąłem decyzję, działam. Konsekwencja. Natomiast bardzo ważna w tego typu "biznesach" jest jakość Twoich "Liderów". Dlaczego? Otóż dlatego, że Nowa osoba musi być dobrze poprowadzona, nie może to być zbieg okoliczności i działanie okazjonalne. Lider nie może patrzeć tylko na zysk. Swój doraźny "zysk". Walorem, wartością jest nowa osoba. Jej trzeba poświęcić maksimum uwagi. Wtedy ma to sens, jak będzie gotowa. Ruszy sama po swoje....

    W Lyoness po raz pierwszy zobaczyłem jak działa storing. Opowiadanie jak to genialny system niejednego wyciągnął z zapaści, tchnął życie i zapewnił dochód pasywny na lata. Eh ten dochód pasywny - towarzyszył mi przez następne lata jednak źle zdefiniowany hahaha

    Ciekawych historii związanych z Lyoness trochę się nazbierało. Najśmieszniejsza to ta w której głównym aktorem jest zaznajomiony przedsiębiorca z Anglii, który działał na linii Polska - UK w branży transportowej. Spotkaliśmy się w Poznaniu. Mój lider, jego lider czyli, ktoś wyżej w hierarchii i oczywiście nasz "upolowany" nowy partner biznesowy - zacna persona. Pogadaliśmy o możliwościach systemu, korzyściach, przyszłości firmy. Wtedy byłem bardzo zaangażowany, pełen wiary. To dopiero po latach mam tyle dystansu, że sam z siebie się śmieje. Po spotkaniu otrzymałem gratulacje (niestety kwiatów nie było ;)) i właściwie zapewnienie, że mój trzeci poziom jest już pewny. Kurdelek Serdelek to już? Tak szybko? Pięknie jestem "zarobasem". Oczywiście jak wtedy rzeczywistość okazała się inna. Znajomy z UK przestał odbierać telefony. Wcale się teraz nie dziwie. Przeliczył co i jak tyle... Zresztą dzięki działaniu w Lyoness straciłem wielu znajomych, a może wydawało mi się, że to zmajomi. Na pewno z Facebook a to już dużo hahaha. "Lajków" nie było.

    Czekaliśmy wtedy z utęsknieniem na nowych partnerów handlowych, których de facto przybywało ale gawiedź miała Lyoness z tyłu wprost poniżej pleców. Kiedy Tesco się przyłączyło... Ja już byłem na nie... Nie specjalnie zmotywowało to strukturę do aktywności. A!!! Właśnie!!! Śmieszna historia!!!  Stwierdziłem w pewnym momencie, że po co mam budować strukturę po jednej osobie jak mogę pracować głównie nad Partnerami Handlowymi. Współpraca z przedsiębiorcami, którzy są aktywni, przebojowi - same zalety. Stąd pojawił się w Lyoness biznes mojej ówczesnej partnerki jako Partner Handlowy. PH rejestrując osoby na swoje spersonalizowane karty zbudują strukturę za mnie. Nic prostszego. Będę uświadamiał, doszkalał i biznes się rozkręci, prowizje za zakupy spadną i na moje konto. Konsekwencją było obdzwanianie leszczyńskich biznesów i próba umówienia spotkania z właścicielem. Czyli klasyczne "to nie jest rozmowa na telefon, musimy się spotkać, na pewno znajdziemy wspólny termin". Jedno takie spotkanie "odbyło się" w leszczyńskiej restauracji, która ma rekomendacje Pani Gessler. Nota bene jedna z moich wtedy ulubionych. Przyszedłem z moim liderem na czas, elegancko ubrani, teczki, laptopy. Gotowi odmienić życie Pani restauratorce. Pani zapytała jaką firmę reprezentujemy i z czym tak ochoczo przybywamy... Padła nazwa i właściwie nie usiedliśmy. Pani najgrzeczniej jak umiała powiedziała, że nie jest zainteresowana. Choć wyraz twarzy namalował obraz stosunku restauratorki do Lyoness i ludzi z firmą związanymi. Okazało się, że jakiś czas wcześniej całe Leszno zostało obdzwonione przez inną działającą na tym terenie strukturę.... O czym oczywiście nie wiedziałem.

    Niemniej jednak straty i nauka w Lyoness była tylko początkiem tego co nastąpiło później... w większej jednak  skali.

    Nauka w Lyoness ujawniła się u mnie znacząco później, niestety nie od razu. Myślę, że w momencie kiedy mocno, intensywnie zacząłem nad sobą pracować. Kiedy dotarło do mnie, że wszystko co mnie spotkało. Wszystkie sukcesy i niepowodzenia są wynikiem moich działań a nie czynników zewnętrznych. Jak wcześniej z uporem maniaka twierdziłem. Czasami brak decyzji to też decyzja i niejednokrotnie zyskowna mentalnie, czy finansowo.

    Życie toczyło się dalej. Pewnego dnia na Facebook na czyimś profilu zauważyłem screen z kwotą w dolarach, za jakiś czas znów i znów. Za każdym razem kwota była większa. Zarabiaj online. Pracuj mądrze a nie ciężko....   Te hasła i kwoty uruchomiły moją wyobraźnię na tyle, że bardzo szybko byłem w systemie a moje pieniądze się pomnażały. Zapewne z radością dla mojego upline, którego przypadkowo znalazłem w sieci. Na Pana M. nic złego nie mogę powiedzieć, znamy się do dziś. On dawał sygnały, wtedy ich nie rozumiałem. Spotkaliśmy się kilka razy później i myślę, że nic sympatii została do dziś. 

    Wkroczyłem w kolejny "Świat Idealny". Bajecznie i fantastycznie. Tak, tak to było to. Klasyczny ravshare. Paczka reklamowa 50 USD wypracowywała zysk w ciągu doby, kiedy skumulowałem 50 USD mogłem kupić kolejną i pracowały już dwie. Miały swoją żywotność. Dokładnie nie pamiętam czy było to 30 czy 60 dni. To bez znaczenia. W każdym razie na początek miałem 44 paczki reklamowe. Model prosty, musiałem dziennie obejrzeć 10 reklam i mogłem rekomendować dalej mając określony procent od zakupionych paczek reklamowych przez osoby pode mną. Totalnie odleciałem. Rekomendowałem. Własny website. Filmy na kanale youtube. Szybko moja partnerka była również w systemie i to z dużymi pieniędzmi.
    Udział w eventach, webinarach, spotkania. Jednym słowem towarzystwo wzajemnej adoracji do klepania się po dupie włącznie, aby uwiarygodnić masowe oszustwo.
    Do dnia dzisiejszego nie wiem na ile osoby wprowadzające system w Świat miały świadomość, że to w końcu pie.......olnie. Może z wyjątkiem anglika Simona S. Mistrz Świata piramid, oszustw i przekrętów. Żeby było śmieszniej jego styl pracy nie był wyszukany, ale jakimś dziwnym sposobem działał na odbiorców. Wyznawców nowej epoki reklamy i zarabiania przybywało.
    Twórca systemu Amerykanin z piękną, chwytającą za serce historią. Brać i zarabiać. Nic prostszego. Dochód pasywny, procent składany. Szybko zaciągnąłem kredyt w banku. Oj tam się czepiacie, tak na szybko wrzucę, szybko wyciągnę. Spłacę. Prościej przecież się nie da. Choć w swojej nieskończonej bystrości zapragnąłem zweryfikować fantastyczną platformę do zarabiania pieniędzy. Wypłaciłem jakieś zyski. Bardzo szybko były na koncie. Bajka!!! Później regularne wypłaty. Dobra pensja była, a ja byłem geniuszem finansów. Żartuje. 

    Choć pieniądze były coś mi nie pasowało. Tłumiłem obawy, przecież tyle osób nie może się mylić. 
Moja partnerka w między czasie osiągnęła maksimum paczek reklamowych. Oczywiści na evencie z pełnym przytupem. Po tym evencie przygotowaliśmy duże kwoty na wypłaty, które miały iść na spłatę zaciągniętych pożyczek. Oczywiści oprócz banku była też osoba prywatna. Leasing wypasionej fury. Petarda!!!
    Te pieniądze pomimo wcześniejszych regularnych wypłat nigdy do mnie nie doszły. System uznał, że dość zjadł i już nie chciał wydalać. Zapewne nie było z czego. Nie ma ani produktu ani usługi. Reklamy są ale tylko uczestników systemu i to w ramach tego co dostali za free od firmy, nowych ludzi z kapitałem nie przybywało.  Od tego momentu zaczęły się moje konkretniejsze problemy finansowe i mentalne, ale nie żałuje. To była pierwsza, konkretna lekcja. Oczywiście były następne...
    Oficjalnie niby firmą zainteresował się SEC w USA i słusznie. Była to klasyczna piramida gdzie zyski były wypłacane z wpłat nowych użytkowników. Historia o tym, że tworzymy nową platformę reklamową okazała się wyssaną z palca i bajką powielaną tysiące razy. 
    I pewnego poranka nie było Teleranka. Strona zniknęła. Liderzy szybko pobiegli do innych doskonałych biznesów, biorąc ze sobą swoich odbiorców. Żaden biznes przecież nie trwa lata, w niektórych przypadkach nawet nie dotrwał do lata, o jesieni można pomarzyć. 

    Wiem, bo o tym mówiłeś, że słynny ravshare (nie jedyny na rynku - ale o tym potem) był również elementem Twojego życia "biznesowego". Ciekaw jestem wniosków?


Jarosław Herberg

    Dobrze to ująłeś aby zacząć od środka a nie od początku ;) Masz racje obecnie współpracuję z moim tatą w jego firmie która jest  na rynku od 20 lat – wiec cały czas mam do czynienia z jakąś formą biznesu, plus dodatkowo prowadzę swój odrębny biznes. Powiem tobie że nie dostrzegam tego jakoś abym miał duże kompetencje w świecie biznesu – wiadomo to zależy do czego i do kogo się porównujemy, ale tak, to fakt trochę tych kompetencji się uzbierało w moim życiu i od razu nasuwa mi się tutaj pewna intencja : „ nie ważne ile potrafisz, ale jaki jesteś skuteczny w tym co robisz”. Chodzi mi o to że nie ważne ile masz ukończonych szkół, zdobytych certyfikatów z jednodniowych lub dwudniowych szkoleń, ale to jak sobie z tym radzisz w świecie biznesu, jak radzisz sobie z wyzwaniami biznesowymi i jak poradzisz sobie w czasie kryzysu. Wiadomo aby nabrać doświadczenia trzeba próbować, popełniać błędy i co najważniejsze wyciągać wnioski.

    Jak już wspomniałem nieco na początku naszej opowieści/książki  też szukałem i nadal szukam sposobu na zarobienie „dużych pieniędzy” m.in. poprzez emigrację , ale chwilową. Po skończonych studiach jako młodzieniec pełen wigoru cały czas miałem ( i nadal mam  ) chęci do robienia czegoś więcej, pracowania więcej aby zarabiać więcej. Szukałem „innych” możliwości pomnożenia swoich pieniędzy , aż pewnego dnia mój bardzo dobry kolega ze studiów ( nadal nimi jesteśmy ) powiedział mi o jednym z tych „cudownych” biznesów Ravshere , który dopiero powstawał i od razu „zaświeciły mi się  świeczki w oczach” . Pomyślałem „ hmm.. kurde , fajna sprawa, coś porobię, poklikam kilka reklam, trochę powystawiam posty na FB i kasa będzie na koncie :D . 

    Jak to się mówi „oczami wyobraźni widziałem duże pieniądze”. I …. Wielkie rozczarowanie, trwało to kilka miesięcy, kasy nie było, też nie zdążyłem jej wypłacić mimo sygnałów od kolegów że coś jest nie tak, ale pewną cześć gotówki wypłaciłem i ….. zacząłem od nowa, szedłem za tłumem . Poszliśmy do innego „biznesu” gdzie też obiecywali jeszcze lepsze warunki finansowe. Na moje szczęście nie trwało to zbyt długo i dostałem od życia kolejną lekcję.  Tak samo jak ty , nie policzyłem , znowu za szybko wszystko się działo , „płynąłem z prądem” , teraz już wiem że to wszystko była lekcja jaką musiałem przejść. 

    Dobrze to pamiętam jak moi „nowi” koledzy dalej mnie namawiali i podsyłali mi linki i zaproszenia do nowo powstałych grup na FB aby zarabiać razem z nimi, ale jakość już nie miałem na to ochoty i energii. Gdyż dług wzięty w banku na pierwszy i to nieudany „cudowny biznes „ pozostał, a potem  nie miałem już ochoty ani pieniędzy  aby wchodzić w coś nowego.   Obecnie doświadczenia te nauczyły mnie że warto jest próbować czegoś nowego, ale tylko wtedy gdy masz własny kapitał i nie będziesz żałował że stracisz te pieniądze. Nie żałuje swoich decyzji bo to one przyczyniły się do moich zmian w życiu osobistym i duchowym , to dzięki nim jestem innym człowiekiem i idę dalej do przodu, nie poddając się już tak łatwo wszechobecnej manipulacji ze strony „sprzedawców marzeń”. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Edwin Plenzler. Możliwości Kanga Exchange oraz Inwestycja w przemysł konopny w Polsce

  WITAJ Poniższe słowa nie są poradą inwestycyjną. Pragnę tylko Tobie pokazać niewielki wycinek nowoczesnego Świata i zasygnalizować gdzie...